Dziś zapraszam do obejrzenia kilku obrazów głównie z daleka, z troszkę cieplejszej pory roku, której już chyba wszyscy nie mogą się doczekać. Dominują Bieszczady - najlepiej przeze mnie poznane góry, najbardziej schodzone i najbliższe memu sercu, choć znajdą się również zdjęcia z bliższej okolicy. Wszystko to podlane sosem zbyt ciepłego i miękkiego niekiedy światła nastrojowych letnich wieczorów, czy lekko melancholijnych poranków.
Szlak na Halicz, Bieszczady /16.07.2008/ |
Widok na Tarnicę od strony Połoniny Caryńskiej, Bieszczady /21.06.2008/ |
Jez. Zapsys, Litwa /24.04.2010/ |
Okolice Jaktorowa /15.10.2011/ |
Bukowe Berdo, Bieszczady /16.07.2008/ |
Dom w dolinie Sanu, Chmiel, Bieszczady /22.11.2009/ |
Okolice Gołdapi / 28.03.2012/ |
Warszawski początek dnia - widok z okna /12.01.2012/ |
I jeszcze na koniec taka ciekawostka techniczna - zdjęcia Bieszczad z niniejszego posta robiłem tanim aparatem kompaktowym Samsung S760 - był to mój pierwszy aparat cyfrowy, najtańszy jaki wtedy znalazłem z opcją ustawień manualnych - kilku ledwie, ale wystarczało. I tu przychodzi mi na myśl pewna, jakże trafna, sekwencja: "Kupno lustrzanki nie czyni cię fotografem - czyni cię posiadaczem lustrzanki"
Kilkanaście dobrych lat temu miałem jednego kolegę, który lepsze zdjęcia robił Cmeną na przeterminowanych "kliszach z metra" zdobywanych z bydgoskiego Fotonu, niż cała nasza kilkuosobowa banda Zenitami czy innymi Practicami załadowanymi Ilfordem tudzież Kodakiem :-)...